Powered By Blogger

sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 1

  

     Rosie's POV:
Był piątkowy wieczór. Jeden z pierwszych tygodni wakacji, a ja siedziałam jak głupia patrząc się pusto w telewizor. Cholera był piątek a po piątku sobota. U normalnych dziewczyn Sobota = impreza. U mnie Sobota = wkuwanie. Tak, moi rodzice w każdą sobotę tygodnia, przez całe wakacje każą mi przypominać sobie materał ze szkoły, po to bym go nie zapomniała i miała łatwiej w szkole. Chyba przez słowo " łatwiej " mają na myśli " być największym kujonem w całej szkole ". Bo w sumie kto to słyszał, żeby w WAKACJE się uczyć? No niewiarygodne. Moi rodzice są chyba ze średniowiecza..
 Podczas mojego rozmyślania zabrzmiała krótka, lecz szybko wpadająca w ucho melodyjka, którą bardzo dobrze znałam. Dostałam wiadomość.
 Szybko wstając z kanapy pobiegłam na górę do mojego pokoju i złapałam telefon równocześnie myśląc kto się do mnie dobija.
- Ooo to Chloe.- Powiedziałam zadowolona, że to nie mój były którego nie znosiłam po rozstaniu. Nękał mnie i dręczył ciągłymi pytaniami " dlaczego się rozstaliśmy ". Taa.. Mam go dość.
- Cześć pasztecie :* Słuchaj Kian urządza jutro imprezkę, a Ty na nią idziesz :D Koniec tej nauki, pora wyjść z domu! Zadzwoń do mnie jak będziesz miała czas, to obgadamy szczegóły co i jak ;) Nie przyjmuję odmowy! - Tak, to cała Chloe. Chyba muszę do niej zadzwonić.
- Halo?-
- No hej to ja Rosie, słuchaj jeszcze raz nazwiesz mnie pasztetem to te Twoje chude nogi będziesz miała w swoim chudym tyłku, zrozumiano? - Zaśmiałam się
- Haha przepraszam, ale to nie ważne. Słuchaj odstaw się ładnie i załóż sukienkę bo musisz wyglądać bosko! - 
- Taak? A to niby dlaczego? Przecież to tylko impreza. Z resztą nie wiadomo czy moi rodzice mi pozwolą..-
- Spokojnie już to załatwiłam. Powiedziałam Twojej mamie że pomagasz mi w chemii bo czegoś tam nie rozumiem i przychodzisz do mnie na noc, żebyś nie musiała po nocy wracać sama. A jeżeli mówimy o imprezie, to będą tam niezłe ciacha, a ja z Tobą w takim stanie jak jesteś teraz nie pójdę -
- Doobra, skoro muszę..-
- Dobra to przyjdę jutro po Ciebie około 15 okej? - 
- No okej, ale o której zaczyna się impreza? - 
- Pewnie po 19 lub 20. Nie wiem jeszcze spytam Kian'a i napisze Ci esa.-
- No, okej to pa -
- Paa! - 
Rozłączając się rzuciłam telefon na łóżko i podeszłam do szafy sprawdzić czy mam co na siebie włożyć. Wyrzucając prawie wszystkie ubrania, zobaczyłam moją czarną sukienkę w której jeszcze nigdzie nie byłam. Byłam trochę w szoku, że ją znalazłam.
    Spakowałam ją do torby wraz ze szpilkami i torebką
 http://dresstination.pl/614-thickbox_default/sukienka-na-impreze-z-wycieciami-dresstination.jpg ,
po czym przykryłam zeszytem od chemii, w razie gdyby moja mama chciała sprawdzić, czy na pewno będziemy się uczyć. Kiedy spojrzałam na zegarek przy moim łóżku, zorientowałam się, że jest już po 22, więc szybko wzięłam piżamę i skoczyłam pod prysznic dokładnie myjąc każdy centymetr swojego ciała. Zatrzymałam się na moich bliznach na nadgarstkach i brzuchu.. Żałowałam, że kiedykolwiek dotknęłam żyletkę. Ale byłam już w nałogu. Cokolwiek złego się stało, tylko to mi pomagało... Szybko wyrzuciłam to ze swoich myśli i wyskoczyłam spod prysznica na niestety zimną podłogę i aż się wzdrygnęłam kiedy poczułam zimno pod stopami. Wzięłam ręcznik w dłonie, wytarłam się nim i ubrałam piżamę. Wyszłam z łazienki i weszłam cicho pod kołdrę równocześnie ogrzewając się. Kiedy zamykały mi się oczy, przypomniałam sobie, żeby ustawić budzik, wzięłam zegarek z dłonie i nastawiłam go na 10.30. Chciałam wstać trochę wcześniej niż zazwyczaj. Normalnie w wakacje wstaję o 12. Po odstawieniu budzika automatycznie odblokowałam telefon i zorientowałam się, że Chloe napisała mi, że impreza zacznie się o 20 i domu Kian'a. Zablokowałam telefon i opuszczając głowę na poduszkę pozwoliłam sobie odpłynąć w krainę snów.

   -Drrrrń, drrrrrrń - Cholerny budzik.
Ziewając wyłączyłam go i usiadłam na łóżku. Była równo 10.30. Przeciągając się wstałam i podeszłam do szafy by wyjąć z niej szare rurki i czarną, szeroką bluzkę z napisem " F*ck you. " . Oczywiście z szuflady chwyciłam też czystą parę skarpetek oraz majtki i stanik. Weszłam do łazienki, odłożyłam ubrania na szafkę obok umywalki i zdjęłam z siebie piżamę. Szybko wzięłam prysznic i owijając się ręcznikiem podeszłam do szafki przy umywalce i zaczęłam wkładać na siebie ubrania. Umyłam twarz i związałam moje brązowe włosy w luźny kucyk. Wyszłam z łazienki i odpaliłam laptopa. Sprawdziłam Facebooka, Instagrama i Twittera. Oczywiście udostępniłam też kilka postów na swoim Tumblerze.  Nim się obejrzałam była już 13.30. Zeszłam na dół, przywitałam się z mamą i usiadłam przy wyspie.
- Gdzie tata? - 
- Pojechał do pracy kochanie. Miał jakieś pilne wezwanie, -
- Umm.. Okej. Co tam pichcisz?- Uśmiechnęłam się uroczo.
- A robię Ci śniadanie słoneczko, chociaż moim zdaniem jest już stanowczo za późno na śniadanie i doskonale o tym wiesz. Czemu nie wstajesz wcześniej? - 
- Mamooo, mam wakacje. Nie rób afery z niczego. - Przewróciłam oczami.
- No dobrze, proszę Twoje śniadanie. Bekon z jajkami na miękko. Smacznego. - Odchodząc od kuchenki skierowała się do mnie i dała mi buziaka w skroń.
- Dziękuję mamo. - Uśmiechęłam się do niej.
- O cholera, muszę lecieć do pracy już 14. Pa kochanie! Już się dzisiaj nie zobaczymy. - 
- Tak mamo obiecuję, ze będę grzeczna. - 
- Mam nadzieję, pa - 
- Paa - 
I już jej nie było, dokończyłam śniadanie i spojrzałam na zegar w kuchni. Była 14.30 więc Chloe za pół godziny miała u mnie być. Odkładając naczynia do zmywarki, pobiegłam na górę, by chwilę poleżeć na moim cudownym łóżku. Z nudów odpaliłam na telefonie jakąś gierkę i tak mi zleciał czas.
- Ding Dong, Ding Dong, Ding Ding Dong. - 
- Idę, boże! - Jęknęłam, kiedy usłyszałam jak moja przyjaciółka próbuje się dostać do mojego domu.
Otworzyłam drzwi i skarciłam ją wzrokiem.
- Usłyszałam za pierwszym razem, wiesz? - 
- Oj cicho. Zbieraj się bo idziemy. - 
- Okej już poczekaj sekundę. -
Wbiegając na górę wzięłam moją torbę i włożyłam do niej moje wszystkie kosmetyki. Zdjęłam z wieszaka moją skórzaną kurtkę i założyłam białe vansy.
Zbiegając na dół, potknęłam się na co moja przyjaciółka wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem.
- Och, bardzo zabawne. - Przekręciłam oczami i wyszłyśmy z domu.

_________________________________________________________________________________

I mamy pierwszy rozdział. :) Jak się podobał? Zostaw swoją opinię w komentarzu, jest to dla mnie mega ważne :) Rozdziały postaram się dodawać co najmniej raz w tygodniu :) Przepraszam, że nie było teraz Camerona, ale spokojnie jeszcze nadejdzie jego czas :) Cześć :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz